sobota, 12 grudnia 2015

JEDNORAZÓWKA
Trochę inny klimat. Powiedzcie, czy Wam się podoba, to może wznowię bloga z takimi opowiadaniami. :)

Siedzę na parapecie i wpatruje się w przestrzeń. Tyle ludzi, tyle historii, ale to wszystko wydaje się nie ważne. Ludzie przychodzą i odchodzą. Biegają, kupują prezenty, szykują się na święta. Tylko ja niezmiennie siedzę skulona z kolanami podciągniętymi pod brodę i myślę. Myślę jak to by było, jakbyś był obok, ile bym dała, żebyś mnie przytulił, pocałował… Kropla wody sopla spada mi na głowę. Patrzę do góry i widzę, jak ostatnie promienie słońca przebijają się przez gałęzie gołego już drzewa. Zamykam oczy i wracam myślami do tamtego dnia. Dnia w którym Cię poznałam. Dnia, który na zawsze zmienił moje życie. Pamiętam, jak Cię pierwszy raz zobaczyłam, stałeś w eleganckiej koszuli w drobną kratkę i opowiadałeś o historii kolejnych dynastii i władców. Miałam już serdecznie dosyć tego dnia, lecz gdy zwiedzający oglądali przepiękne obrazy rozwieszone na korytarzu, Ty podszedłeś do mnie i zapytałeś ile mam lat, bo może mogłabym tu za rok wrócić i tak jak Ty pracować na zamku. Rozmawialiśmy i nagle ten dzień stał się o wiele lepszy niż mogłabym kiedykolwiek przypuszczać. Z początku myślałam, że spoko i tak stracimy kontakt, jak tylko wrócę do domu, ale gdy zaprosiłeś mnie do znajomych wszystko zaczęło się zmieniać. Nagle okazało się, jak wiele tematów do rozmowy mamy. Jak wiele nas łączy. Szybko ta znajomość przerodziła się w przyjaźń. I tak trwaliśmy rozumiejąc się bez słów. Zawsze wiedziałeś, że coś się dzieje, zanim zdążyłam napisać „cześć”. Zawsze byłeś obok. Rozmawialiśmy po parę godzin dziennie. Lecz nagle coś zaczęło się psuć… pojawił się ktoś w Twoim życiu i nic już nie było takie samo. Przestałeś widzieć co się dzieje, a ja nie miałam siły tłumaczyć tego wszystkiego, więc zawsze odpowiadałam „wszystko ok., co u ciebie?”, ale nigdy nie było ok, wszystko zaczęło się stopniowo walić, ale Ty tego nie widziałeś, a ja nie chciałam dopuścić do wiadomości tego, że mogę już nie być dla Ciebie najważniejsza, że może być ktoś lepszy. Gdy zdałam sobie z tego sprawę było już za późno. Za późno, żeby to ratować. Za późno na wyjaśnienia. Za późno na wszystko.. wielokrotnie mówiłam, że jest super dziękując, że nie możesz zobaczyć moich szklanych od łez oczu. Mówiłam, że cieszę się, że masz dziewczynę, myśląc o tym, że dałabym wszystko, żebyś powiedział, że to żart. Nie chciałam, żebyś zobaczył, jak jest naprawdę. Chciałam być idealna, żebyś mnie nigdy nie zostawił samej. Ale nigdy nie byłam nawet bliska ideału dla Ciebie. Nie tak jak Ona.. chciałam, żebyś widział Ją we mnie, bo inaczej bym straciła Cię na zawsze. Cały czas porównywałam się z nią. Bałam się, że już nigdy nie będzie tak samo, że nie będę dla Ciebie ważna, że o mnie zapomnisz. Starałam się być twarda, obojętna, nie pokazywać, że mi zależy, zaczęłam chodzić na imprezy, pić, palić.. liczyłam na to, że to pozwoli mi o Tobie zapomnieć, ale się nie udało. Przez to jeszcze bardziej oddaliłeś się ode mnie. Wszystko powoli traciło sens, bo jeśli Ty nie widziałeś mojej drugiej strony, to już nikt nie mógł jej dostrzec. Wiele razy próbowaliśmy wrócić do tego co było, ale nadaremno, bo nie da się od tak  wrócić do przeszłości. Chciałabym, żebyś tu przyjechał, usiadł obok, wziął mnie w swoje ramiona, pocałował i był tylko dla mnie.. ale wiem, że nie mogę Cię o to nigdy poprosić. Przepraszam, za to jak wyglądam. Przepraszam za to, jaka jestem. Przepraszam, że nie jestem ideałem. Przepraszam, że nie jestem dobrą przyjaciółką. Przepraszam, że nie możesz na mnie polegać. Przepraszam za mój charakter. Przepraszam, że Cię zraniłam. Przepraszam, że jestem tylko problemem. Przepraszam, że pojawiłam się w Twoim życiu. Przepraszam za wszystko. Chciałabym być idealna.. idealna dla Ciebie, ale nie potrafię. Chciałabym powiedzieć Ci ile dla mnie znaczysz, jak wspaniałym człowiekiem jesteś, człowiekiem z którego chciałam brać przykład. Wydaje mi się, jakbyśmy poznali się wczoraj. Pamiętam jak mówiłeś, że jesteś dumny, że jestem niesamowita i wspaniała. Gdybym tylko wiedziała, to co wiem dziś.. chciałabym rzucić Ci się na szyje, wykrzyczeć, że jesteś wspaniały, tylko tego nie dostrzegasz, ukoić Twój cały ból, podziękować za wszystko co zrobiłeś, wybaczyć wszystkie błędy, przeprosić.. gdybym tylko mogła cofnąć czas. Tak bardzo chciałabym cię przeprosić, zadzwonić, lecz wiem, że nie mogę. Nie mogę Ci znowu mieszać w życiu. Gdybym miała tylko jeden dzień, naprawiłabym wszystkie błędy, wszystkie kłótnie. Przepraszam, że Cię winiłam. Chciałabym, żebyś powiedział mi, że się mylę, że to nie prawda, że nadal jesteś ze mnie dumny. Zrobiłabym wszystko, żeby dostać jeszcze jedną, ostatnią szansę, żeby znowu usłyszeć Twój ciepły głos, zobaczyć uśmiech na Twojej twarzy, poczuć Twoją radość, lecz wiem, że lepiej będzie Ci beze mnie…. Otwieram oczy, ocieram wierzchem dłoni łzę, która wyznacza drogę na moim policzku i wstaje. Biorę małe pudełeczko, siadam w kącie i wysypuje jego zawartość na rękę. Małe, białe kapsułki układają się w przedziwne kształty, lecz ja nie zwracam na to uwagi. Przepraszam, że Cię kochałam… myślę i zamykam oczy, a ostatni promyk zachodzącego słońca, wspomnienie lata, oświetla mi twarz… 

sobota, 15 sierpnia 2015

Przepraszam, że mnie tyle czasu nie było, ale bardzo dużo się ostatnio dzieje, a do tego mam remont, więc tez nie cały czas mam internet. Macie małą zapowiedź rozdziały, ktory się pojawi wkrótce. :))

Siedzę przy stole i wpatruję się w puste miejsce przed mną . Miałeś tam siedzieć. Jeszcze pare dni temu byliśmy jednością, a teraz po prostu odszedłeś. Tak bez słowa, bez wyjaśnienia. Nie wiem, co mam robic. Widze cię na każdym kroku. Myślę o tobię w każdej minucie. Kocham cię każdą cząstką mojego ciała. Co mam teraz zrobic? Nie chciałam tego. Nie planowalam. Pojawiles się z nikąd, a teraz odchodzisz. Jaki w tym sens? Ja nie widzę żadnego. Ta cisza mnie powoli zabija. Nie mogę się na niczym skupić. Nic zrobić. O niczy myśleć. Mogłabym tylko siedzieć i patrzeć na nasze zdjęcie. I mieć nadzieję. Nadzieje, że wejdziesz przez te otwarte drzwi. Że chwycisz mnie w ramiona. Że znowu dotkniesz swoimi ustami moich. Że szepniesz mi cicho do uch pare cudownych słów. Że po prostu będziesz blisko mnie. O nic innego nie proszę. Chcę tylko wiedzieć, że jesteś. Wtedy całe zło, cały świat nie będzie miało znaczenia. Wystarczy mi tylko jedna chwila. Jeden moment. Jedno spojrzenie. Jeden oddech. I jedno słowo. „Kocham cię”. I nic wiecej nie będzie mialo znaczenia.

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Wróciłam z nowym rozdziałem!!
Dziś krótko, ale postaram się, żeby następne były dłuższe i ciekawsze. A teraz zapraszam do lektury. ;))


Rozdział 4

- Przepraszam, mogę przeszkodzić? – melodyjny głos dobiega z otwartych drzwi, a ja natychmiast wstaje i pochylam głowę.

- Oczywiście, Lady Arwen. Bardzo proszę – mówię i wskazuję ręką na krzesło, po czym poprawiam włosy i wygładzam zieloną tunikę.

Arewna uśmiecha się podchodząc do krzesła i siada na nim. Rozgląda się w ciszy po pokoju i po jakiś 5 minutach podchodzi powoli do biblioteczki i eleganckim ruchem ręki wyciąga w niej jakąś książkę.

- Kiedyś jak byłam mała, to przychodziłam się tu bawić. Potrafiłam przesiedzieć cały dzień czytając książki, bawiąc się w chowanego lub po prostu patrząc przez okno na świat. Uwielbiałam ten pokojów, nawet bardziej niż swój własny.

Patrzę na nią, lecz ona ciągle tak delikatnie, jakby głaskała ranne zwierzę, przerzuca kolejne strony grubej książki.

- Proszę, to moja ulubiona – powiedziała i podała mi grubą książkę w niebieskiej, jak ocean, aksamitnej okładce ze złotymi literami tworzącymi słowo „Baśnie”. - Mój ojciec zawsze czytał mi je na dobranoc, gdy nie mogłam w nocy spać. To najpiękniejsze Baśnie o elfach, krasnoludach i czarodziejach, jakie kiedykolwiek powstały. Przez wiele setek lat moja matka, babcia i prababcia zpisywały ręcznie wszystkie najpiękniejsze opowieści i mity o różnych magicznych stworzeniach.

- Dziękuję, ale ja nie mogę tego przyjąć. – mówię powoli.
- Weź to, to prezent.
- Dziękuję, to dla mnie zaszczyt Lady Arwen - odpowiadam i niepewnie biorę księgę od córki Elronda. – Czy mogę zapytać, co panią do mnie sprowadza?

- Jestem Arwena – mówi z uśmiechem i wyciąga do mnie rękę. Chwytam ją lekko, a ona ponownie uśmiecha się i odwraca się chodząc cicho po pokoju. – Przyjaźnię się z Legolasem od lat. Poznaliśmy się jeszcze jako dzieci i często razem bawiliśmy się i spędzaliśmy czas. Nasi rodzice bardzo dbali o dobre stosunki między naszymi królestwami, jednak to nie miało dla nas wtedy znaczenia. Często wymykaliśmy się w nocy, żeby wziąć konie i pojechać nad małe jeziorko z wodospadem. Siedzieliśmy tak bardzo często, patrzyliśmy na gwiazdy i nie myśleliśmy o królestwach, obowiązkach i innych sprawach. Rozumieliśmy się bez słów i nadal tak jest.

- Przepraszam, ale nadal nie rozumiem, dlaczego mi to mówisz?

- Bo widziałam, jak na niego patrzysz. I jak on patrzy na ciebie. – po tych słowach staje jak wryta i wpatruję się w przyjaciółkę Legolasa. – Razem z Legolasem jesteśmy jak rodzeństwo. On zawsze będzie moim bratem, a ja jego siostrą. Kocham go, ale jak brata, czy kuzyna.

- Ale przecież… - nie wiem, co powiedzieć, bo totalnie mnie zatkało po słowach Arewny. – Przecież on jest księciem, następcą tronu. Na pewno ma tysiące wielbicielek, wyżej urodzonych, piękniejszych i lepszych niż ja. My nigdy nie..

- Znam Legolasa od bardzo dawna i mogę śmiało powiedzieć, że jeszcze nigdy nie widziałam, żeby patrzył na kogoś z taką miłością, jak patrzy na ciebie. Nie zważaj na to, co rozum ci podpowiada, tylko idź za głosem serca, a nie popełnisz błędu. – Arewna uśmiecha się i ściska mnie lekko za rękę. – Wierz mi.

Już mam odpowiedzieć, gdy ktoś głośno puka pięścią do drzwi.

- Proszę. – odpowiadam i patrzę, jak strażnik wpada do środka.

- Przepraszam, ale zwiadowcy.. orkowie.. książę Legolas.. – elf nie może złapać tchu, jednak ja nie mam czasu, żeby czekać. Na samą myśl, że coś mogło się stać mojemu przyjacielowi przechodzi mnie zimny dreszcz.

- Co jest z Legolasem?!

- On…

wtorek, 21 kwietnia 2015

Przepraszam!! Egzaminy!!

Kochane elfiki!!
Wiem, że już dawno temu obiecałam dodać rozdział, jednak po powrocie z wycieczki nie sądziłam, że aż tak mnie pochłonął egzaminy gimnazjalne. Obiecuję Wam, że jak tylko się skończą, to dodam parę nowych rozdziałów, bo przyznam sie szczerze, że nawet nie miałam czasu, żeby cokolwiek napisać. :((
Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że mi wybaczcie. :(

ŻYCZĘ WSZYSTKIM TRZECIOKLASISTĄ POWODZENIA NA PRZYRODNICZYCH I JEZYKOWYCH!! DAMY RADE TO NAPISAC!! ;D

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

OGŁOSZENIE!!!
 
Niestety nie będzie rozdziałów do poniedziałku, ponieważ wyjeżdżam do Londynu, ale jak przyjadę obiecuję dodawać po 2 rozdziały dziennie!! Uwielbiam Was kochani i życzę miłego tygodnia!! :D

sobota, 4 kwietnia 2015


Rozdział 3

- Legolas? Legolas Greenleaf, to naprawdę ty??

- Arwen?  Arewna Undómiel? Cześć! – zawołał Legolas, gdy się odwrócili w stronę dobiegającego głosu.

Elf natychmiast podbiegł do pięknej, czarnowłosej kobiety i przytulił ją mocno, a ja poczułam się dziwnie. Nie wiem, co to było? Zazdrość? Czy ja byłam o niego zazdrosna? Nie, to niemożliwe. Jestem kapitanem straży, a on królewskim synem, a do tego moim przyjacielem i towarzyszem. I tak nic by z tego nie wyszło… spuściłam głowę i słuchałam ich entuzjastycznej rozmowy.

- Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę ty! Wieki cię nie widziałam! – zawołała radośnie elfka, gdy Legolas ją puścił.

- To niesamowite! Myślałem, że jesteś na zachodzie u wuja! Aleś wypiękniała!

I znowu to uczucie.. To kolejny dowód na to, ze nie moglibyśmy być razem. Legolas nigdy nie powiedział do mnie, że jestem piękna. Słyszałam, że doskonale walczę i jestem dobrym kapitanem straży, ale to nie to samo. On widzi we mnie tylko żołnierz. Nikogo więcej.

- Wróciłam kilka tygodni temu. Haha, a ty jak zawsze szarmancki. – Arewna lekko pchnęła go w ramię, a on odwdzięczył się tym samym.

- Legolasie, pójdę do pokoju. Jakbyś czegoś potrzebował daj mi znać. – powiedziałam cicho podchodząc do niego.

- Tauriel, poczekaj. Arweno to jest Tauriel, kapitan straży i moja towarzyszka. Tauriel, to Arwena, córka Elronda i moja przyjaciółka.

- Wasza wysokość – pokłoniłam się lekko.

- Witaj – odpowiedziała uśmiechnięta elfka. – Miło mi cię poznać. Legolas dużo o tobie opowiadał.

- Wzajemnie – odpowiedziałam nadal nie podnosząc głowy w ramach szacunku, lecz tak na prawdę nie chciałam, żeby zobaczyli rumieniec na mojej twarzy. – Legolasie, nie będę wam przeszkadzać. Jakbyś mnie potrzebował, będę na końcu korytarza.

- Oczywiście. Do zobaczenia Tauriel. – powiedział i uśmiechnął się do mnie lekko, a ja odpowiedziałam tym samym.

Odeszłam bez oglądania się za siebie. Gdy doszłam do pokoju stanęłam jak wryta w progu. Pomieszczenie było przepiękne i wielkie. Na jasno pomarańczowych ścianach widniały malunki drzew, zwierząt i map. Na przeciwko dni stało wielkie łóżko, a obok mały stoliczek z książką. A rogu była ręcznie rzeźbiona biblioteczka, a na niej stały równo ustawione książki. Po prawej stronie, zaraz nad stołem, wisiał wielki obraz przedstawiający las podczas zachodu słońca. Od razu skierowałam się w stronę wielkiego okna z którego roztaczał się widok na królestwo Elronda. Tu było przepięknie i tak cicho.

Nie miała co robić, więc podeszłam do biblioteczki i wyjęłam pierwszą lepszą książkę, po czym usiałam na fotelu obok okna i z podkulonymi nogami czytałam. Nie wiem ile tak siedziałam, ale gdy pukanie do drzwi wyrwało mnie znad lektury, zorientowałam się, że jest już prawie ciemno na dworze. Przeczesałam rękami włosy, poprawiłam, długą tunikę i zawołałam cicho:

- Proszę.